Z uwielbieniem wpatrywałam się dziś w szalejącą ulewę. Najpierw czarne chmury, nadciągające od zachodu i stopniowo zasłaniające niebo. Niedowierzanie, że w kilka minut ze słonecznego dnia może zrobić się ponury, mroczny - wręcz groźny - wieczór.
A potem, nagle runęły z góry - grad, deszcz, błyskawice i grzmoty, bijąc się o to, które z nich ma pierwszeństwo.
Takie wiosenne burze przypominają mi dwie sytuacje:
1. Rowerowe wyprawy na nabożeństwa majowe. Miałam lat 10 - 12, mieszkałam w najcudowniejszej dzielnicy Otwocka ("kraj lat dziecinnych, on zawsze zostanie, piękny i czysty, jak pierwsze kochanie" - zdaję sobie sprawę z nieobiektywności mojego osądu). Kościół był oddalony od domu o jakieś 10 - 15 minut jazdy. Wyjeżdżałam z domu w słoneczny, ciepły dzień, wracałam w nawałnicę. Po trzech minutach jazdy było mi dokładnie wszystko jedno, czy deszcz padał na mnie z góry, czy może wjeżdżałam w kałużę, ochlapując sobie buty. Świetne i niezapomniane uczucie totalnego przemoczenia.
2. MATURA.
W galowym stroju usiłowałam przedrzeć się do szkoły na egzamin ustny i zachować godną powagę. Nie było to łatwe, zważywszy na to, że parasolka była zupełnie nieprzydatna - deszcz wciskał się pod nią, a samochody chlapały bezlitośnie.
Kilka dni potem, wracaliśmy z Jonatanem po rozdaniu świadectw - okrężną drogą, by napawać się ciepłym, majowym popołudniem i...sobą. Ulewa, która nas zaskoczyła, nie dawała żadnych szans - byliśmy na leśnej dróżce, z dala od jakichkolwiek dachów, pod którymi moglibyśmy się schronić. Nie pamiętam tematu mojej pracy maturalnej z polskiego (w sumie - chciałabym ją TERAZ przeczytać i ocenić), pamiętam za to chlupot wody w butach, lepiącą się do ciała białą bluzkę i wodę spływającą z włosów po twarzy. I to poczucie, że wszystko już jedno, czy kałużę ominę, czy w nią wdepnę. I to szczęście, że cały świat i całe życie przede mną. A do tego Ukochana Osoba przy boku.
I tak się zastanawiam, pisząc tego posta: czy fakt, że coraz częściej bierze mnie na wspominki z dzieciństwa, oznacza, że nieodwołalnie zbliżam się ku spokojnej starości?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz