z klimatem...

z klimatem...

wtorek, 19 stycznia 2010

palec Boży

Jest w naszym życiu takie COŚ, co powoduje, że robi mi się dziwnie, ale tak pozytywnie dziwnie.

Od zeszłego lata odwiedza nas A. - chłopak o rok starszy od Gburka. Odwiedza nas, żeby pomóc nam w drobnych pracach podwórkowych i zarobić parę groszy. Nie musimy go zatrudniać, ale to robimy - widzimy, że chłopak się stara - zapytany o naukę, odpowiada, że uczy się w ośrodku dla dzieci z trudnych rodzin - uczyć się lubi i ma dobre stopnie. Ale zarabiać trzeba, bo w domu kasy nie ma, a on czasem bratu chciałby prezent zrobić. I radzi sobie.

Po raz pierwszy pojawił się, kiedy zarastaliśmy trawą, z dnia na dzień odwlekając moment koszenia - rozległ się nagle dzwonek - tak poznaliśmy A. Potem chłopak pojawiał się zawsze, kiedy trawa wymagała przystrzyżenia. Nie, nie za każdym razem - bo czasem mamy ochotę sami pobawić się kosiarką. A. dokładnie wyczuwa moment, kiedy nadchodzi dzień, w którym będzie potrzebny.
Nastał czas grabienia liści. Sytuacja podobna do tej z trawą. Nawet przemogłam się i zgrabiłam część z nich. Pozostało zgarnąć wszystko na jeden stos i zrobić ognisko. Nie było chętnych. Nawet już po trosze zaczęłam się irytować, że zastaną nas pierwsze śniegi: zadzwonił dzwonek - A. Znowu na czas.
Spadł śnieg. A. jest u nas regularnie. Raz zdarzyło się, że chodnik został bladym świtem odśnieżony przez sąsiada - A. się spóźnił, bo przecież on rano chodzi do szkoły. Zamiast kasy dostał dużą czekoladę - za gotowość do pracy.
Jest takim dobrym duszkiem - zjawia się zawsze, kiedy jest potrzebny. Niesamowite jest to, że on wie, kiedy trawa wymaga skoszenia, liście zgrabienia a śnieg odśnieżenia (to ostatnie to chyba najłatwiej...).

Oprócz pomocnego A., mamy też szereg sytuacji, kiedy to spotykamy różne osoby, trafiamy na różne sytuacje, książki, filmy - akurat takie, które pomagają nam podjąć trudną decyzję, przeważają szalę na jedną stronę, albo....pokazują drogę, której wcześniej nie widzieliśmy. Zbieg okoliczności? Czyjeś celowe działanie, kierownictwo "z góry"? Tak jak w tych dowcipach :

1. W czasie powodzi stoi człowiek na dachu i modli się o ratunek. Przypływa pierwsza łódź - człowiek mówi: "nie popłynę, Pan mnie ocali". Potem druga i trzecia - to samo. Człowiek tonie, trafia przed oblicze Pana i zgłasza pretensje. A Pan na to: "trzy łodzie wysłałem po Ciebie, co mogłem jeszcze zrobić?"

2. Pobożny biedak modli się o wielkie bogactwo. Po latach, stojąc przed obliczem Pana, pyta: "dlaczego, Panie, nie dałeś mi bogactwa, chociaż tak Cię o to prosiłem?" "Człowieku!" - odpowiada Pan - "trzy razy w twoim miasteczku padła wygrana na loterii, a ty ani razu nie kupiłeś losu!"

Ja tam wierzę w znaki i drogowskazy. I staram się je wykorzystywać. Obym potrafiła dostrzec wszystkie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz