Był rok 2004. Albo 2005?
Zaczynały się konkursy esemesowe. "Wyślij esemesa, dostaniesz nagrodę!" - kusiły liczne komunikaty. Potomki dostały w tym czasie - na spółkę - swój pierwszy telefon. Bardziej dostał go Gburek, jako "starszybrat", ale i Gryzelda miała prawo z niego korzystać. Potomki od razu zostały poinformowane, że jest zakaz konkursów, esemesów i innych fajerwerków - telefon dostały, żeby babcia mogła do nich zadzwonić bez naszego pośrednictwa.
Któregoś dnia, kiedy jechaliśmy przez miasto samochodem, Gryzelda nagle schowała się pod siedzenie. "co się stało?" - zapytałam zaniepokojona. "Mamo, szybko, odjedź stąd, nie stój koło tego samochodu!" - widziałam, że jest naprawdę przestraszona. "Mów szybciutko, o co chodzi!" - zarządziłam, nie bardzo mogąc "odjechać szybciutko" na czerwonym świetle.
"bo wiesz....jak na nasz telefon przyszedł esemes o konkursie, to ja im odesłałam....odesłałam, że są głupkami! a tam w samochodzie jest pan z orange i on na mnie patrzy!!!o na pewno wie, że to ja wysłałam, że jest głupi"
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
cudne :D - lea
OdpowiedzUsuń