z klimatem...

z klimatem...

czwartek, 21 stycznia 2010

Rodzina patologiczna

Wychodzi na to, że to właśnie my.
Gryzelda przyszła dziś ze szkoły z pretensją, że "cała klasa" ogląda "Dr.House'a", a ona nie wie, o czym rozmawiają, bo my jej nie pozwalamy (nawiasem mówiąc - przypomniały mi się moje szkolne lata, kiedy to WSZYSCY oglądali "Niewolnicę Isaurę", a ja nie byłam dopuszczana do telewizora po dobranocce).
Nie oglądamy seriali - najczęściej programowo i z premedytacją, czasem niechcący - po przypadkowym obejrzeniu CZEGOKOLWIEK w TV, okazuje się, że nie jest to COKOLWIEK, tylko pierwszy odcinek dwu - czteroczęściowej serii. Nie ma wtedy siły, żebyśmy NIE PRZEGAPILI któregoś z następnych odcinków, co jest szczególnie irytujące, kiedy film okazuje się ciekawy. Jest jeszcze trzecia opcja: wiemy, że jest serial, który ma szansę nas zainteresować (jak choćby wspomniany "Dr. House") - gromadzimy więc pieczołowicie całość i.....zalega toto na półce, czekając "niewiadomonaco".
Jest też grupa seriali, które kochają wszyscy, a my nijak nie potrafimy zrozumieć, co w nich jest takiego, żeby codziennie odrywać się od zajęć i - choćby się waliło i paliło - zasiadać na 40 minut przed telewizorem. Takim serialem - kompletnie niezrozumiałym dla mnie - była "BrzydUla". Najpierw traktowałam toto jak każdy inny zjadacz czasu, potem - z wywierconą przez Gryzeldę dziurą w brzuchu ("mamo! zobacz, to jest niesamowity serial, inny niż wszystkie - na pewno ci się spodoba!") - obejrzałam z pół odcinka. Pół, bo więcej nie dałam rady. Luuudzie!!! Ja naprawdę nie wiem, co wszyscy w tym widzą. Pustka, aż echo odpowiada. Za grosz śmiesznych sytuacji ("mamo, to jest takie śmieszne!" - kusiła córka). Za grosz interesujących zwrotów akcji ("mamo, nie mogę się doczekać następnego odcinka"). Za grosz poczucia wstydu, że coś tak bezdennie głupiego można reklamować jako sztandarowy hit telewizyjnej ramówki. Ale niby dlaczego nie reklamować, skoro widzowie tego właśnie pożądają i to właśnie oglądają?
Ha! Obejrzałam też ostatni odcinek, bo akurat miałam nieszczęście przebywać w tym samym pokoju, co telewizor. To było porażające przeżycie. Nigdy więcej nie chciałabym powtórzyć podobnej traumy.
I trudno, Potomki mogą nazwać mnie wyrodną oraz złą matką. Ale ja protestuję i nie wyrażam zgody na robienie wody z mózgu moim nieletnim dzieciom: zakazuję im oglądania tego typu produkcji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz