z klimatem...

z klimatem...

środa, 27 stycznia 2010

Względność czasu

Jestem panią czasu, odkąd mam tu bloga.
Mogę sobie ustawić czas publikowania posta: na 11.00, 22.30 czy 15.15. I na konkretny dzień. Może mnie więc nie być przy komputerze cały tydzień, bylebym się odpowiednio wcześniej zabezpieczyła postowo. Pięknie, ale nie do końca uczciwie.
Dlatego staram się pisać na bieżąco.
I tu taka mała niejasność: najczęściej piszę wieczorami, niekiedy tuż przed północą. Kiedy kliknę "publikuj" już po północy, czyli - formalnie - dnia następnego, treść notki, w której operuję sformułowaniami : "a dziś to...." "rano poszłam.....", brzmi to - być może - nie do końca zrozumiale. A pisać "wczoraj" o dniu, który jeszcze nie minął? Bo dzień mija, kiedy idę na nocny spoczynek.

Dlatego czasem mieszam w kolejności wydarzeń i godzinach wysyłania postów. Ale tylko czasami, kiedy jest mi to potrzebne do zachowania sensu opisywanej historii.

2 komentarze:

  1. Się nie tłumacz kochana:))
    Uwielbiam Cię, wszystko rozumiem i mam w nosie czy to jest po północy czy przed.
    Pozdrawiam.
    Ania.

    OdpowiedzUsuń
  2. się nie tłumaczę, się określam ;)))

    OdpowiedzUsuń