Normalnie plaga!
Pracuję
przy głównej ulicy mojego miasta, do tego mieszkam przy ulicy, ktora
stanowi wyzwanie dla - mniej lub bardziej barczystych, zawsze łysych -
właścicieli wiekowych beemek.
Właściciel
beemki charakteryzuje się łysym łbem (pustym, jak sądzę), obcisłą
podkoszulką, opalenizną prosto z solarium, często łańcuchem
podkreślającym kark. Uszy takiego osobnika, choć rzucają się w oczy na
tle łysiny, są chyba zupełnie zbędne: poziom hałasu ( no bo przecież
donośne "łup! łup! łup! " nie jest muzyką) skutecznie pozbawia ich
zmysłu sluchu.
Właściciel
beemki do kompletu często ma "laskę". Laska składa się z rozpuszczonych
włosów ( najczęściej blond), wytapetowanej twarzy, wcześniej spalonej w
solarium, obcisłego stroju, chętnie z cekinami i innymi błyskotkami,
wieczorowej biżuterii ( obowiązkowo kolczyki zwisające do szyi i
podzwaniające przy każdym kokieteryjnym potrząśnięciu włosami) oraz
szpileczek, najchętniej klapek.
Właściciel
beemki i laski przemieszcza się po mieście hałaśliwie i widowiskowo,
nie tylko ze względu na repertuar muzyczny, jaki wydobywa się z jego
auta, ale głównie dzięki różnym piskom, zrywom i rykom silnika, jaki
generuje ich wspaniały acz leciwy pojazd.
Właściciel
beemki nie patrzy, czy jedzie po ulicy, którą matki z dziećmi w
wózkach idą do parku miejskiego. Nie interesuje go to, że przejeżdża
przez przejście dla pieszych w okolicy trzech szkół - nie starcza mu
wyobraźni, żeby zrozumieć, że dzieci są nieobliczalne i mogą
niespodziewanie wyskoczyć na jezdnię. Nie ma na tyle rozumu, żeby pojąć,
że ryki silnika i dudnienie muzyki to nie jest dźwięk, którego pożądają
ludzie mieszkający, pracujący bądź po prostu idący ulicą. On chce być
zauważony: "Patrzcie wszyscy, oto ja jadę! Jaki jestem wspaniały!"
Właściciel
beemki uważa za swój cel życiowy zrobić "zryw" na kamyczkach
(wysypanych pieczołowicie przez mieszkańców na piaszczystej drodze, żeby
wyeliminować kałuże), tym samym wyryć dziurę w tychże kamyczkach -
idealną dla przyszłej kałuży.
Pasją
właściciela beemki, jest jeżdżenie po krętej, wąskiej drodze
asfaltowej, miedzy domami z prędkością bliską 100km/h, z piskiem opon,
wpadaniem w poślizg oraz ruszaniem z rykiem na każdym z licznych
zakrętów.
Właściciel
beemki jest królem szos, uliczek i deptaków. Dopóki nie skończy na
przydrożnej latarni lub płocie, budząc moją mściwą satysfakcję.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz