z klimatem...

z klimatem...

sobota, 12 maja 2007

wiewiórra

Zawsze zastanawiałam się, dlaczego nigdy nie widziałam małej wiewiórki... Mieszka w naszej okolicy mnóstwo tych przemiłych zwierzątek, obserwuję je od dziecka - ale zawsze dorosłe!
I dziś się udało! Jakież to było piękne - żałowałam, że nie miałam aparatu...
Jechałam samochodem, przez drogę przebiegała wiewióra, taszcząc coś w pyszczku. Zwolniłam, żeby sobie spokojnie przeszła na drugą stronę. A że uliczka była wąska, udało mi się podejrzeć, co też w pyszczku było taszczone. I to było młode! Byłam na tyle blisko, że widziałam małe łapki mocno wczepione w mamine futro. Zatrzymałam się i nie mogłam wzroku oderwać - cudowny widok. Wiewióra zresztą też się zatrzymała - może dziwiła się, że taka mała kobitka w takim dużym samochodzie na takiej wąskiej uliczce - i co ona tu robi? ;)
I tak sobie popatrzyłyśmy w oczy a potem oddaliłyśmy się - każda w swoją stronę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz