Dziś w przerwie
pojechałam do domu i spotkałam opierzone pisklę sójki. Na podwórku,
wśród biegających dwóch sporych psów. Fakt, jest tak gorąco, że psom
nawet nosa nie chce się wytknąć z cienia, co dopiero ganiać
przeraszonego pisklaka.....Wzięłam ptaszątko na ręce i wyrzuciłam za
płot - tam ma w końcu większe szanse na przeżycie, niż wśród moich
Potworów. Mam nadzieję, że sobie poradzi. Wystarczy, że nauczy się
latać.
Niestety, pod samymi drzwiami znalazłam drugiego pisklaka, który miał zdecydowanie mniej szczęścia - zakończył swój krótki żywot :(
Niestety, pod samymi drzwiami znalazłam drugiego pisklaka, który miał zdecydowanie mniej szczęścia - zakończył swój krótki żywot :(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz