z klimatem...

z klimatem...

czwartek, 17 maja 2007

Wypracowanie

Gburek, lat 10,5, uczeń klasy czwartej, napisałbył wypracowanie.
Wypracowanie było pod tytułem "Opisz swoją przygodę za jedną z furtek od baśni w Akademii Pana Kleksa". Niezorientowanym przypominam: W szkole Pana Kleksa, zwanej Akademią, był park, w którego ogrodzeniu były liczne furtki, prowadzące do powszechnie znanych baśni.
Gburek wybrał "Alladyna i czarodziejską lampę".
Przytaczam tekst wypracowania ( bez skrótów, bez poprawy interpunkcji, z poprawionym JEDNYM błędem ortograficznym, co uważam za sukces).
" Pewnego dnia Pan Kleks poprosił mnie:
-Adolfie, idź po olej do lamp, bo się skończył, do bajki o Alladynie.
Trafiłem do odpowiedniej furtki i wszedłem.
Po drugiej stronie trafiłem na samego Alladyna i Jasminę. Poprosiłem ich:
-Dzień dobry, jestem od Pana Kleksa, prosi żebyście dali mi olej do lamp.
-Dobrze - dali mi olej w beczce - pozdrówe Pana Kleksa.
Po powrocie opowiedziałem chłopakom o tym co mi się przydarzyło i mi strasznie zazdrościli."
Koniec.
Normalnie finito.
W pierwszym szoku parsknęłam nerwowym śmiechem: a czegóż ci , chłopcze, twoi koledzy "strasznie zazdrościli"??? jakież ty przygody niesłychane tam przeżyłeś???
Potem kazałam przynieść książkę i pokazać opis wizyty za furtką, dokonany przez autora "Akademii Pana Kleksa".
- No co ty, mamo, przecież to Brzechwa pisał a ja nie jestem żadnym pisarzem, co ty mnie porównujesz! A poz tym ty przesadzasz z tym piłowaniem mnie o długie wypracowania.
Ja - przesadzam?!!!
To ma być wypracowanie???
To ma być wypracowanie w ogóle??
Czepiam się???
AAAA!!!!
Ale czego wymagać od kolesia, który z lektur czwartej klasy przeczytał od września 3 (słownie: trzy) i to nie z własnego lenistwa, tylko z powodu podejścia nauczycielki: są w książce fragmenty "Pinokia", "Rogasia" i paru innych, to po co mają czytać całość? No sorry, ja pamiętam regularne kartkówki ze znajomości treści lektury. I pamiętam rozmowy o lekturze, trwające dłużej niż jedną godzinę lekcyjną. Ale widocznie mojej polonistce się chciało (mimo tego, że nie miałam o niej dobrej opinii). I nie ma co się zasłaniać zbyt małą ilością godzin, ogromem materiału itp., bo doskonale wiem, że w równoległej klasie, inna polonistka lektury dzieciom czytać każe.
Jak koleś może umieć pisać, posługiwać się językiem, używać różnych słów, jeśli on czyta jedynie komiksy? Przykro mi - wczoraj  upewniłam się, że nałożony przeze mnie zakaz tv i kompa oraz nakaz czytania dwóch książek miesięcznie (KSIĄŻEK, nie popierdułek), ma sens. Dziecko jasmeen, która kocha czytać i pisać, nie zostanie analfabetą, chociażby cały świat miał być zanalfabetyzowany.
Wypracowanie miał napisać jeszcze raz. Z pomysłem i wyobraźnią.
Pomysly zaproponowałam mu trzy własne. Oczywiście nie wpadł na to, że może mieć jeszcze jakiś swój i skorzystał z jednego z moich - wyobraźnia = zero.
Kiedy zobaczyłam jego nieudolność językową, załamałam ręce. To nie było napisane po polsku! Znajomości polskiego starcza mu na napisanie połowy strony, dalej jest katastrofa!
Co zrobiłam? Przepisałam, uładziłam, pokazałam.
Tak, napisałam de facto wypracowanie za dziecko. Nie po to, żeby dostał lepszą ocenę - po to, żeby zobaczył, jak to powinno wyglądać.
Zrobiłam to pierwszy raz w życiu. Mam kaca moralnego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz