Gburek, lat 10,5, uczeń klasy czwartej, napisałbył wypracowanie.
Wypracowanie
było pod tytułem "Opisz swoją przygodę za jedną z furtek od baśni w
Akademii Pana Kleksa". Niezorientowanym przypominam: W szkole Pana
Kleksa, zwanej Akademią, był park, w którego ogrodzeniu były liczne
furtki, prowadzące do powszechnie znanych baśni.
Gburek wybrał "Alladyna i czarodziejską lampę".
Przytaczam
tekst wypracowania ( bez skrótów, bez poprawy interpunkcji, z
poprawionym JEDNYM błędem ortograficznym, co uważam za sukces).
" Pewnego dnia Pan Kleks poprosił mnie:
-Adolfie, idź po olej do lamp, bo się skończył, do bajki o Alladynie.
Trafiłem do odpowiedniej furtki i wszedłem.
Po drugiej stronie trafiłem na samego Alladyna i Jasminę. Poprosiłem ich:
-Dzień dobry, jestem od Pana Kleksa, prosi żebyście dali mi olej do lamp.
-Dobrze - dali mi olej w beczce - pozdrówe Pana Kleksa.
Po powrocie opowiedziałem chłopakom o tym co mi się przydarzyło i mi strasznie zazdrościli."
Koniec.
Normalnie finito.
W
pierwszym szoku parsknęłam nerwowym śmiechem: a czegóż ci ,
chłopcze, twoi koledzy "strasznie zazdrościli"??? jakież ty przygody
niesłychane tam przeżyłeś???
Potem kazałam przynieść książkę i pokazać opis wizyty za furtką, dokonany przez autora "Akademii Pana Kleksa".
-
No co ty, mamo, przecież to Brzechwa pisał a ja nie jestem żadnym
pisarzem, co ty mnie porównujesz! A poz tym ty przesadzasz z tym
piłowaniem mnie o długie wypracowania.
Ja - przesadzam?!!!
To ma być wypracowanie???
To ma być wypracowanie w ogóle??
Czepiam się???
AAAA!!!!
Ale
czego wymagać od kolesia, który z lektur czwartej klasy przeczytał od
września 3 (słownie: trzy) i to nie z własnego lenistwa, tylko z powodu
podejścia nauczycielki: są w książce fragmenty "Pinokia", "Rogasia" i
paru innych, to po co mają czytać całość? No sorry, ja pamiętam
regularne kartkówki ze znajomości treści lektury. I pamiętam rozmowy o
lekturze, trwające dłużej niż jedną godzinę lekcyjną. Ale widocznie
mojej polonistce się chciało (mimo tego, że nie miałam o niej dobrej
opinii). I nie ma co się zasłaniać zbyt małą ilością godzin, ogromem
materiału itp., bo doskonale wiem, że w równoległej klasie, inna
polonistka lektury dzieciom czytać każe.
Jak
koleś może umieć pisać, posługiwać się językiem, używać różnych słów,
jeśli on czyta jedynie komiksy? Przykro mi - wczoraj upewniłam się, że
nałożony przeze mnie zakaz tv i kompa oraz nakaz czytania dwóch książek
miesięcznie (KSIĄŻEK, nie popierdułek), ma sens. Dziecko jasmeen, która
kocha czytać i pisać, nie zostanie analfabetą, chociażby cały świat miał
być zanalfabetyzowany.
Wypracowanie miał napisać jeszcze raz. Z pomysłem i wyobraźnią.
Pomysly
zaproponowałam mu trzy własne. Oczywiście nie wpadł na to, że może mieć
jeszcze jakiś swój i skorzystał z jednego z moich - wyobraźnia = zero.
Kiedy
zobaczyłam jego nieudolność językową, załamałam ręce. To nie było
napisane po polsku! Znajomości polskiego starcza mu na napisanie połowy
strony, dalej jest katastrofa!
Co zrobiłam? Przepisałam, uładziłam, pokazałam.
Tak,
napisałam de facto wypracowanie za dziecko. Nie po to, żeby dostał
lepszą ocenę - po to, żeby zobaczył, jak to powinno wyglądać.
Zrobiłam to pierwszy raz w życiu. Mam kaca moralnego.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz